Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi MisterDry z miasteczka Częstochowa. Mam przejechane 38701.94 kilometrów w tym 99.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.62 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy MisterDry.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2016

Dystans całkowity:91.50 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:04:57
Średnia prędkość:18.48 km/h
Maksymalna prędkość:64.70 km/h
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:30.50 km i 1h 39m
Więcej statystyk
  • DST 51.10km
  • Czas 02:42
  • VAVG 18.93km/h
  • VMAX 64.70km/h
  • Sprzęt Kushinada
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kilka kłów do pomocy

Niedziela, 21 lutego 2016 · dodano: 21.02.2016 | Komentarze 1

Jak mówiłem tak zrobiłem. Zmiana kasety na 12-28 (było 13-23) i koronki z przodu na 38 (było 42). No i z taką konfiguracją zębów to można se podjeżdżać. Było wyraźnie lżej, w końcu w stosunku do poprzedniego wariantu mam 2 dodatkowe miękkie przełożenia.

Pogoda kijowa, chmury na niebie, wiatr też momentami nieźle szalał. Ot, angielskie klimaty :). Postanowiłem w miarę możliwości przejechać to co poprzednio miałem zaplanowane. Tym razem poszło łatwiej. Na początku miałem nie focić ale natknąłem się na "oazę spokoju" więc chciał nie chciał zacząłem pstrykać.

Taki sobie cmentarzyk...


Taka sobie chałupa...


Takie sobie widoki...

 Nie ma o czym pisać. Zwykłe szosowanko po okolicznych wiochach. Na koniec tylko postanowiłem wjechać pod ostatnią górkę, na którym znajduje się kościół św. Lawrence'a i mauzoleum Dashwoodów - właścicieli High Wecombe.



Po więcej fotek klikaj tu.

Coś muzycznego na koniec. Jazda po wiochach to i wiejskie granie :).






  • DST 29.00km
  • Czas 01:30
  • VAVG 3:06min/km

Z prochu powstałeś...

Niedziela, 14 lutego 2016 · dodano: 14.02.2016 | Komentarze 1

... i w proch się obrócisz, bowiem miast jeździć lebrujesz i łyda twa słaba. I gro wzniesień cię pokona i sczeźniesz. Atoli nadzieja jest ino przestań skamleć, zęby swe zaciśnij i pamiętaj o piątym.

      Kurcze, myślałem że poza miastem nie będzie tak ciężko ale z gór nie pochodzę a Jura jakoś płaska przy tej wyspie. No, może
nie płaska ale jednak podjazdy łagodniejsze. Tutaj to czasem trza mieć maszynę pionowego startu a nie stricto Wielkopolskie przełożenia. Jak tylko zrobi się bardziej stromo to od razu aż suport cescy. Już się nie zastanawiam nad zmianą kasety, ja to zrobię.
       No ale dość biadolenia, trochę konkretów. Tytuł taki a nie inny bo zaraz za H. W. jest osada o nazwie Four Ashes*. No i jak taka ładna nazwa no to jadę. Opracowałem na wszelki wypadek dwie trasy i wrzuciłem ślad by w miarę możliwości nimi podążać. W rzeczonej miejscowości miałem cyknąć fotkę ale jak to na nieznanej ziemi bywa zanim się zorientowałem że to już, już dawno było za późno. Jazda z telem w łapie by się nie pogubić to nie najlepsze rozwiązanie. W Polsce o tyle łatwiej, że raczej rzadko się zdarza by nie było blachy oznaczającej początek lub koniec miejscowości, ale podczas tej przejażdżki nie widziałem ani jednej. Nie wiem czy przeoczyłem czy to tutaj standard.



W tym miejscu się ucieszyłem. Do tej pory jechałem cały czas pomiędzy miasteczkami, wsiami czy czym te miejscowości są a teraz w końcu trafiłem na szlak rowerowy. Później też okazało się, że z tego miejsca to powinienem wyjechać ale w efekcie końcowym dobrze się stało. No nic, najważniejsze że będzie spokojniej, jakieś widoki może fajne i takie tam. No nie do końca bo...



... część tej rowerostrady niczym nie różniła się od tego co do tej pory mijałem. A mówią, że to Polska taka zacofana. Jeśli takie rzeczy tu są normalne to może i jest ale na pewno nie w stosunku do UK. Jakość asfaltu też jakaś rewelacyjna nie jest.



Dodatkowo droga nie jest tylko dla rowerów bo auta tam jeżdżą i jak pisało na znaku drogowym jest to single track z mijankami na poboczach. Niby ok bo przynajmniej bliżej natury ale krzaki służące za płot są zbyt wysoko podcinane więc z widokami kiepsko. 



Po tym już mi się nie chciało pstrykać. Lodowaty wiatr i podjazdy zrobiły swoje, w dodatku zorientowałem się, że źle pojechałem a apka, która miała mnie prowadzić non stopa wywalała się. Koniec końców postanowiłem nakręcić do domu. No i w H. W. pokonały mnie dwa podjazdy tak więc droga Heleno, podjechać do Ciebie na rowerze mogę ale pod warunkiem, że wyrobię sobie łydę lub kupię auto i zaparkuję niedaleko Twojej lokalizacji :D. Tyle na dziś.

Na koniec coś muzycznego z prochami w tle. Swego czasu płyta nieźle ryła mi beret.

I mapka 
* Four Ashes - tutaj raczej nie chodzi o prochy, popiół tylko o jesiony :). Zresztą w okolicy w nazwach jest kilka odniesień co do tego drzewa.




  • DST 11.40km
  • Czas 00:45
  • VAVG 15.20km/h
  • VMAX 39.50km/h
  • Sprzęt Kushinada
  • Aktywność Jazda na rowerze

First tajm on de left sajd of rołd

Wtorek, 9 lutego 2016 · dodano: 10.02.2016 | Komentarze 3

Dżast lajk eny łan of ju noł... A dupie z tym ingliszem. Najważniejsze, że rower przyszedł. Właściwie to był już w sobotę i tegoż dnia go poskładałem ale niestety niedziela się rypła i dopiero teraz zaliczyłem pierwsze kaemy. Właściwie było to tylko ruszenie do najbliższego rowerowego po pompkę. Padło Topeak rocket pocket, według producenta można walić do 11 barów, więc 7 powinno wejść bez problemów. Oprócz tego jeszcze nową torebkę podsiodłową, też Topeak i oleum do łańcucha, oczywiście na mokro. Następnie Krzysiek poprowadził mnie do centrum co bym z siodełka popodziwiał mieścinę.

Okolice centrum High Wycombe i tutejsze kwadraty :)

Jak widzać na załączonym obrazku kolarka dostała nową owijkę i przy okazji zmieniłem kierę na tą z poprzedniej szosy. Zaś co się tyczy samej jazdy po angielskiej stronie drogi to nie ma z tym większych problemów. Natomiast problemem są moje nizinne przełożenia. A tu gro podjazdów ma w granicach 15%. Mam nadzieję, że niedługo dowiem się jak jest w dalszych okolicach.

I na koniec wyspiarskie granie. Enjoy